Jakiś czas nie relacjonowałam co u nas słychać. Prawdą jest, że sama nie wiedziałam co się właściwie dzieje. Zaczęło się dość niewinnie. Poszliśmy na kontrolną wizytę do mojego lekarza, który miał jednocześnie przeprowadzić USG połówkowe. Badanie przebiegało sprawnie. Oglądaliśmy na ekranie naszego synka. Ponownie wyszło, że to chłopiec, więc pewnie już tak zostanie. Właściwie jest już na tyle duży, że mogliśmy podziwiać jedynie poszczególne części jego ciała, bo w całości już dawno nie mieści się w kadrze. Maluch rośnie zdrowo i ma wszystko na swoim miejscu. Bardzo nas to ucieszyło.
Nagle lekarz zapytał mnie, czy w mojej rodzinie występują problemy z nadciśnieniem. Zdziwiło mnie to. Odpowiedziałam bez namysłu, że u męża, a u mnie nie kojarzę nikogo. Ja sama całe życie miałam bardzo niskie ciśnienie, tak jak moja mama. Okazało się, że w tętnicach macicznych mam podwyższone ciśnienie, co powoduje pogorszenie przepływów w obrębie łożyska. Lekarz wyjaśnił, iż złe przepływy mogą spowodować, że dziecko będzie wolniej rosnąć, a nadciśnienie może się rozwinąć w stan przedrzucawkowy. Zapisał mi leki: Zaax i Theovent. Powiedział, że ten drugi jest z teofiliną, która nie powinna zaszkodzić dziecku a może pomóc. Podobno substancja ta dobrze wpływa na macicę.
Po wizycie nie mogłam uwierzyć w tą diagnozę. Jak to możliwe, że przy ciśnieniu rzędu 96 na 58 w całym organizmie, mam nadciśnienie tylko w macicy. Szczególnie, że całe życie byłam okazem zdrowia. Do tego kwestia tych leków. Cieszyłam się, że dotąd oprócz przyjmowania hormonów ciążowych nie musiałam łykać żadnych medykamentów, które mogłyby wpłynąć negatywnie na dziecko. Sprawdziłam w Internecie te, które miałam teraz brać. Zaax okazał się całkiem niegroźny. Poprawia przepływ krwi. W składzie ma naturalną substancję czynną, która nie powoduje skutków ubocznych, dlatego nie ma przeciwwskazań do przyjmowania go w ciąży. Theovent to już inna historia. Lek ten jest przeznaczony właściwie do leczenia chorób dróg oddechowych, m.in. astmy. Rozkurcza mięśnie gładkie płuc, a takie są też w macicy, dlatego czasem przepisuje się go w ciąży. Teofilina, którą tak zachwalał mój lekarz przenika przez łożysko. Nie należy stosować jej w I trymestrze ciąży, a w II i III tylko wtedy „gdy potencjalne korzyści dla matki przewyższają ewentualne ryzyko dla płodu”.
Przyznam, że przestraszyłam się tego leku. Zrealizowałam receptę, ale z braniem leku się wstrzymałam. Chciałam się upewnić, czy faktycznie mam nadciśnienie w macicy i czy w związku z nim nie ma innego wyjścia, jak leczenie farmakologiczne. Potrzebowałam konsultacji z innym lekarzem i niezależnej diagnozy. Postanowiłam przejść jeszcze jedno USG połówkowe u dobrego specjalisty. Na wizytę musiałam czekać 1,5 tygodnia. Przez ten czas byłam nerwowa. Dopiero teraz, po raz pierwszy odkąd zaszłam w ciążę stałam się naprawdę płaczliwa z byle powodu. Stres i hormony dały mi popalić.
Wreszcie doczekałam się terminu badania. Kiedy już ułożyłam się na kozetce poprosiłam lekarkę, by zwróciła szczególną uwagę na tętnice w macicy, bo przy poprzednim badaniu USG wyszła jakaś nieprawidłowość. Najechała głowicą na odpowiednie miejsce i wyrwało jej się „o rany, faktycznie…”. Stwierdziła nadciśnienie. Trochę się zdziwiła, gdy ją poinformowałam, że ogólnie mam bardzo niskie ciśnienie. Powiedziała, że to może i dobrze, bo gdyby ciśnienie zaczęło rosnąć w całym organizmie, to może dzięki temu uda się je utrzymać na bezpiecznym poziomie. Przepływy w obu tętnicach uznała za nieprawidłowe, przy czym w jednej z nich wręcz patologiczne. Co do leków wyraziła się jasno, że należy je brać, a jeśli nie pomogą mój lekarz z pewnością zapisze silniejsze. Obejrzała dokładnie dziecko. Potwierdziła, że cieszy się dobrym zdrowiem, ładnie rośnie. Przez te 1,5 tygodnia przybrał na wadze 150 gramów. Ucieszyła mnie ta wiadomość. Lekarka poradziła, że w moim przypadku stan tętnic macicznych należałoby kontrolować co 2-3 tygodnie.
Wyszłam z tego badania przybita. W domu grzecznie wzięłam pierwszą dawkę Theoventu i odtąd łykam go dwa razy dziennie, według zaleceń mojego lekarza. Mam wielką nadzieję, że lek nie zaszkodzi młodemu. Co do przepływów w macicy, martwię się, że maluch przestanie rosnąć, będzie niedokarmiony i niedotleniony. Staram się częściej leżeć na lewym boku, szczególnie po posiłkach. Podobno ta pozycja dobrze wpływa na przepływ krwi. Obiecałam też sobie przynajmniej jeden spacer dziennie, żeby oddychać świeżym powietrzem.
Wizja grożącego mi stanu przedrzucawkowego też gdzieś wisi mi nad głową. Pomijam już zagrożenie dla mojego zdrowia. Z tego co się zorientowałam taki stan może rozwinąć się z dnia na dzień i wtedy lekarze często podejmują decyzję o natychmiastowym rozwiązaniu ciąży, niezależnie od stopnia jej zaawansowania. Jednak ryzyko przedwczesnego porodu, które wyszło w pierwszym badaniu prenatalnym wykonanym ok 13 tygodnia, nie jest już tak bardzo oderwane od rzeczywistości.
Pozostaje mi wierzyć, że wszystko będzie dobrze, że jestem jedynie w grupie podwyższonego ryzyka. Co drugi dzień mierzę sobie ciśnienie, żeby w razie czego móc w porę zareagować, gdyby zaczęło gwałtownie rosnąć. Cieszę się teraz każdym zakończonym dniem ciąży, każdy kolejny tydzień jest na wagę złota.
7 komentarze:
Bardzo zmartwiły mnie te informacje. Nie spotkałam się jak dotąd u nikogo z taką diagnozą. jednak dużo niebezpieczniej by było, gdyby lekarz tego nie wykrył. A tak masz leki, jesteś pod kontrolą. Wierzę, że Wasz synek będzie się dobrze rozwijał i wszystko dobrze się skończy. Trzymam za to mocno kciuki.
Myślałam o Was często. Dobrze, że lekarz to wykrył. Wierzę, że ciąża zakończy się pomyślnie. Przykro mi, że przezywasz taki stres teraz, w wymarzonej ciąży :(
Trzymajcie się :)
Dziękuję za wszystkie słowa otuchy :) Dobrze, że kolejna wizyta u lekarza wypada za tydzień, bo odchodzę od zmysłów zastanawiając się co u malucha, szczególnie że od wczoraj niewiele się rusza, choć wcześniej kilka razy dziennie wykonywał najróżniejsze akrobacje.
Wierzę, że wszystko jest dobrze. Maluch jest zdrowy, silny a Ty dbasz o niego, o Was. Zawsze możesz pojechać na izbę przyjęć sprawdzić ale myślę że po prostu Mały odpoczywa :)
Kiepska wiadomość ... tyle stresu niepotrzebnego...
Dziwna sytuacja z tym ciśnieniem.
Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze . Musi 😚
Maluch jak się okazało faktycznie przespał cały wczorajszy dzień, albo się jakoś obrócił, bo dziś od rana znów hasał w najlepsze.Oby nie robił mi zbyt często takich psikusów.
Malowana kolysko, czy jesteś tam? Jak skończyła się Twoja historia? Pytam bo sama przeżywam podobną..
Prześlij komentarz