Jakiś czas temu zmieniłam lekarza prowadzącego ciążę. Do poprzedniego trafiłam tylko dlatego, że w klinice, w której mieliśmy In vitro przyjmował jako jeden z nielicznych również na NFZ. Wizja darmowych wizyt i badań oraz refundowanych leków wydawała nam się kusząca. W rejestracji wymieniono nazwiska lekarzy przyjmujących na NFZ, a że był wśród nich tylko jeden mężczyzna, bez wahania wybrałam jego. Zawsze wolałam być badana przez panów ginekologów. Kobiety wydają mi się w tych sprawach mało delikatne, niezbyt empatyczne i szorstkie. Zapisy prowadzono na miesiąc do przodu i poradzono mi, żebym wybrała kilka kolejnych terminów wizyt na raz, aby nie zabrakło dla mnie potem miejsca. Tak też zrobiłam.
Absurd polegał na tym, że pierwsza wizyta wypadła krótko po zdiagnozowaniu krwiaka i lekarz zażyczył sobie widywać mnie częściej, niż byłam zapisana. W ten sposób od razu po pierwszej bezpłatnej wizycie musiałam przejść na tryb wizyt prywatnych, bo limit miejsc na NFZ był już wyczerpany. Co więcej pan doktor okazał się starym dziadkiem, badającym „po łebkach”, na przestarzałym sprzęcie USG, na którym z trudem można było dostrzec zarys dziecka. W takich warunkach kontrola ograniczała się wyłącznie do sprawdzenia, czy bije serce. Lekarz ten na pytania odpowiadał zdawkowo, nie odnosił się do żadnych sugestii. Skupiał się wyłącznie na wypisywaniu zleceń na badania i recept na Luteinę i Estronem. Dawkowanie tych leków ustalał z głowy, nie patrząc w ogóle na wyniki badań progesteronu i estradiolu, które wykonywałam regularnie dla pewności, czy poziom tych hormonów nie jest zbyt wysoki, ani zbyt niski.
Po paru takich wizytach byliśmy wstrząśnięci lekkością z jaką ten lekarz podchodził do ciąży, o którą staraliśmy się przez kilka lat. Zdecydowaliśmy, że trzeba jak najszybciej zmienić prowadzącego. W naszej klinice nie znaleźliśmy już nikogo sensownego, więc postanowiliśmy się z nią pożegnać. Nie było to proste. Wierzyliśmy dotąd w to, że skoro troskliwie zajmowano się tam nami do momentu poczęcia dziecka, to ciąża będzie traktowana z równym zaangażowaniem do czasu szczęśliwego jej zakończenia. Rzeczywistość okazała się inna. Klinika była skupiona na udanym zapłodnieniu, potem pozostawiała pary samym sobie. Smutne, ale prawdzie.
Obecnego lekarza poleciła mi koleżanka. Przyjmuje w innej prywatnej Przychodni. Okazał o wiele większe zainteresowanie. Byłam zaskoczona, gdy zmierzył mi ciśnienie, polecił wejść na wagę i zrobił badanie cytologiczne – takie niby podstawy, a miałam z nimi do czynienia pierwszy raz od początku ciąży (była to już połowa czwartego miesiąca). Z uwagą przestudiował moje dotychczasowe wyniki. Sam dokładnie mnie zbadał. Sprzęt USG ma tak dobrej jakości, że na zdjęciach dziecka widać wyraźnie drobniutkie kostki jego kręgosłupa.
Lekarz zapytał, czy chcemy znać płeć. Byliśmy zachwyceni. Trochę to trwało, bo szkrab był akurat odwrócony tyłkiem do dołu. „To chłopiec” usłyszeliśmy i faktycznie coś tam dostrzegliśmy między małymi udami. Na razie lekarz odradził kupowanie niebieskich ubranek. Stwierdził, że na tym etapie ciąży można ustalić płeć na 70 %.
Miesiąc później (już w piątym miesiącu) znów podglądaliśmy malucha i ponownie okazał się chłopcem. Powoli zaczynamy się przyzwyczajać do myśli, że będziemy mieć syna.
Co do leków, odstawiam powoli Luteinę zmniejszając dawkę co 2-3 dzień. Estrofemu już nie biorę. Od 15 tygodnia ciąży zażywam suplement witaminowy polecony przez lekarza „Mama DHA Premium”.
Od 18 tygodnia brzuszek zaczął mi się nagle powiększać. Raczej widać już wyraźne zaokrąglenie, bo pierwszy raz ustąpiono mi miejsca w tramwaju - dziwne uczucie. Na koniec września mam zaplanowane USG połówkowe. Znów będzie można napatrzeć się na młodego do woli.
5 komentarze:
Wspaniale! :)) cieszę się Waszym Szczęściem: ))
i jak było na połówkowym??? :D
Ale super wieści ☺☺☺ Pierwszy syn ☺☺☺gratuluję ☺☺☺
Czyli wszystko wskazuje na to, że będzie synek :) Ja też nie wyobrażam sobie prowadzić ciąży na NFZ, zresztą nie wiem, czy bym znalazła jakiegoś chętnego lekarza po naszych doświadczeniach. Wizyty prywatne to jest zupełnie inny komfort. Również zażywam witaminy DHA MAMA. Czekam na wieści po połówkowym.
Jak tam sytuacja? Oboje nic nie piszecie ☺dawajcie znać co tam u Was słychać 😚
Prześlij komentarz