28 lutego 2017

Rodzina w komplecie

Nasz synek skończył właśnie dwa miesiące. Czas ten upłynął nam szybko i wolno zarazem – minione dni wydawały się za krótkie, a noce ciągnęły się w nieskończoność. Macierzyństwo okazało się czaso- i energochłonne, stąd tak długa przerwa w pisaniu.

Pierwsze 10 dni życia maluch spędził w szpitalu. Ja wyszłam do domu trzeciego dnia, akurat w Sylwestra. Po powrocie zaszyłam się w łazience. Mogłam pobyć wreszcie choć przez chwilę sama. Okazało się to dla mnie zbawienne. Przeżyłam coś w rodzaju oczyszczenia, zarówno fizycznego, jak i wewnętrznego. Spojrzałam w lustro i uderzył mnie widok już znacznie mniejszego, „pustego” brzucha. Lotem błyskawicy przeżyłam wszystko jeszcze raz, zarówno negatywne, jak i pozytywne uczucia. Dominowało jednak poczucie braku kontroli nad własnym życiem i obolałym ciałem. To był ostatni raz, kiedy pozwoliłam sobie na użalanie się nad tym co się stało.