26 sierpnia 2016

14-16 tc. Początek drugiego trymestru

Niedawno wróciliśmy z letniego wyjazdu. Zdążyłam rozpakować stosy bagaży. Planowaliśmy wybrać się na kilkudniową wycieczkę promem po Bałtyku połączoną ze zwiedzaniem południowej Szewcji, ale już w lipcu, w czasie kiedy trzeba było rezerwować bilety na sierpniowy termin rejsu mieliśmy problemy z tym moim krwiakiem. Sytuacja wydawała się na tyle niepewna, że zrezygnowaliśmy  z zagranicznego wyjazdu. Nie było wiadomo, czy w sierpniu będę już w pełni „na chodzie”, by sprostać kilkugodzinnym spacerom z przewodnikiem. Trudno nam było sobie też wyobrazić co byśmy zrobili w podróży, gdyby znów pojawiło się krwawienie i trzeba by było niezwłocznie skorzystać z porady ginekologa. Bezpieczniej było zostać na miejscu, a do morskich eskapad wrócić w przyszłości - już w trójkę. Wybraliśmy się zatem w objazdowe tournée po najbliższej rodzinie zarówno mojej, jak i męża. Wróciliśmy zmęczeni, z przeświadczeniem, że „wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”. Najważniejsze jest to, że odświeżyliśmy rodzinne kontakty - taki był cel.

Minął pierwszy trymestr i trochę zmieniła się moja sytuacja. 

2 sierpnia 2016

12-13 tc. Badania prenatalne

Bliżej 12 tygodnia ciąży pojawił się dylemat, czy wykonać nieinwazyjne badania prenatalne. Samo USG genetyczne wydawało się nam kuszące. Nie dość, że wyspecjalizowany lekarz poświęci nam ok. 20 minut na dokładne badanie, podczas którego będziemy mogli do woli oglądać naszego maluszka, to jeszcze fachowe oko oceni, czy dziecko rozwija się prawidłowo. Jedynym minusem była cena ok. 300 zł. Badanie to można wykonać na NFZ, ale kierowane są na nie kobiety z wyraźnym wskazaniem, np. powyżej 35 roku życia (jestem o rok młodsza), w przypadku wad genetycznych w najbliższej rodzinie itp. 

19 lipca 2016

11 tc. Chwilowa utrata czujności

Zgodnie z wcześniejszym zaleceniem lekarza tydzień spędziłam w łóżku, choć pod koniec coraz częściej wstawałam i próbowałam udzielać się w drobniejszych pracach domowych. W czwartek udaliśmy się na wizytę kontrolną do Kliniki. USG nas uspokoiło. Okazało się, że krwiak się wchłonął, nie ma po nim śladu. Dziecko było w dobrej formie. Na ekranie widać było jak się porusza. Nie mogło usiedzieć ani chwili spokojnie, fikało najróżniejsze koziołki. Wydawało się, że jest takie beztroskie i radosne. 

10 lipca 2016

10 tc. Horror

Środa zaczęła się niewinnie. Wybrałam się z koleżanką na długi spacer. Może przesadziłyśmy z dystansem, choć w ostatnich dniach stopniowo wydłużałam piesze wycieczki. W drodze powrotnej zrobiłam drobne zakupy w warzywniaku. Idąc do domu zdziwiłam się, że warzywa mogą być tak ciężkie – trochę żałowałam, że kupiłam ich tyle. Na szczęście pozostało mi do przejścia zaledwie kilkaset metrów. Było dość późno, zaraz miał wrócić mąż, więc pośpiesznie przygotowałam obiad. Zjedliśmy wspólnie, po czym zmęczona usiadłam na kanapie i się zaczęło… 

4 lipca 2016

9 tc. Nowe pokłady energii

Zmienność nastrojów, która mnie ostatnio dopada jest chyba normą w ciąży. Raz czuję przygnębienie, innym razem radość i nadzieję na przyszłość. Po ostatnim badaniu USG, które miałam tydzień temu uwierzyłam wreszcie, że jestem w ciąży. Już nie kusi mnie żeby potwierdzać przyrost Bety, czy robić kolejny test ciążowy. Wystarczy że widziałam na ekranie małego człowieczka, choć dostrzec można było jedynie maleńką krągłą główkę i lekko zarysowany tułów. Zaraz potem usłyszałam miarowe bicie jego serca. To był wzruszający moment, łzy same napływały do oczu.

28 czerwca 2016

7-8 tc. Nieuniknione zmiany

Trochę czasu minęło, a ja staram się przywyknąć do nowej sytuacji. Nadal nie mam typowych objawów ciążowych. Podobno moja mama też przechodziła obie ciąże bez mdłości i zachcianek, więc chyba to u nas rodzinne. Czuję się zupełnie dobrze, tak jakby nic się nie wydarzyło. 

Mimo dobrego samopoczucia nadal jestem na zwolnieniu. Wspomniałam naszemu lekarzowi, że zastanawiam się, czy nie wrócić do pracy, skoro czuję się na siłach, choć przyznałam jednocześnie, że trochę się boję. On był zdania, że lepiej „dmuchać na zimne”. Powiedział, że do końca pierwszego trymestru jeszcze daleko i jeśli to tylko możliwe należy ograniczyć ryzyko poronienia do minimum. Poruszyłam z nim ten temat z dwóch powodów. 

13 czerwca 2016

6 tc. Pierwsze USG

W sobotę miałam pierwsze długo wyczekiwane USG. Podczas badania z zaciekawieniem spojrzałam na ekran. Wcześniej, podczas całej procedury In vitro w ogóle mnie ten obraz nie interesował, było to tylko zbiorowisko nakładających się na siebie czarno-białych plam. Teraz to coś zupełnie innego. Wytężałam wzrok, aby w tym chaosie odnaleźć porządek i jakiś ślad rozwijającego się życia. Faktycznie była tam mała czarna kropeczka o wielkości 5mm, zlokalizowana szczęśliwie w macicy. Mąż mi towarzyszył w czasie badania. Był równie podekscytowany jak ja. Na koniec dostaliśmy pamiątkowe zdjęcie naszego Szczęścia.