22 grudnia 2016

34 tc. Przedświąteczne klimaty

Udało mi się wyjść ze szpitala dwa dni temu - po 11 dniach. Lekarz, który zdecydował się mnie wypisać uznał, że trafilam do szpitala z podejrzeniem hipotrofii płodu, ale badanie usg tego nie potwierdziło, co wiecej, stwierdził że wprawdzie miałam wcześniej złe przepływy w tętnicach macicznych, ale teraz są już dobre. Nie widzi powodu, żeby mnie tu dłużej trzymać.

Jak dla mnie strasznie naciągane podejście. Początki hipotrofii przecież były, skoro zostało to stwierdzone w poradni patologii ciąży, co skutkowało skierowaniem do szpitala, dostałam nowy lek, który może faktycznie pomógł, dzięki czemu dziecko urosło przez tydzień 200g (tak, czy inaczej jest ok 400-500g mniejsze od rówieśników, dobrze gdyby różnica się nie pogłębiała). Faktyczny prawidłowy wzrost dziecka miał zostać potwierdzony drugim badaniem usg, tak przynajmniej wymarzył sobie mój lekarz prowadzący robiąc pierwsze badanie. Jednak nie doczekałam się tego badania. Stwiedzenie, że dziecko właściwie rośnie i należy wykluczyć hipotrofię jest zatem raczej wyssane z palca, bo nie zostało do końca potwierdzone. Teoria o poprawie przepływów jest totalną bzdurą, bo badanie wykazało, że nadal są złe. Ten lekarz chyba nawet na to nie spojrzał. Wygłosił mi natomiast długi wykład, dosłownie jak jakiejś blondynce, że tętnice maciczne są mało istotne, ważniejsze są przepływy w mózgu dziecka, a te są prawidłowe. Poza tym "nie tętnice będę rodzić, tylko dziecko" - dobrze, że mi o tym powiedział, bo jeszcze bym się zdziwiła podczas porodu.

Najważniejsze, że zostałam wypisana z tego domu wariatów. Dalej będę się kontrolować u mojego lekarza, porobię też ktg w przychodni przynajmniej raz w tygodniu. Jeśli będzie trzeba zrobić jakieś badanie, na pewno nie będę z tym zwlekać, tak jak miało to miejsce w szpitalu, gdzie lekarze mieli na wszystko czas. Z pewnością będziemy mieli więcej informacji o stanie naszego synka, tam niczego nie można się było dowiedzieć, a i tak każdy z lekarzy mówił coś innego.

Trwają gorączkowe przygotowania do Świąt, które w tym roku wyjątkowo urządzamy u nas, żeby uniknąć dłuższych podróży w tym niepewnym przedporodowym czasie. Kończę też prać i prasować niemowlęce ubranka. Nie chcę już nic zostawiać na ostatni moment.

Życie powoli wraca do normy, a o szpitalnej przygodzie przypomina nam już tylko konieczność wykonywania zastrzyków w brzuch z Clexane codziennie wieczorem. Zaraz po Świętach mam wizytę kontrolną u mojego lekarza. Mam nadzieję, że przebiegnie pomyślnie i przynajmniej do końca roku będę mogła nacieszyć się ciążą w domu.

3 komentarze:

Malwa | Nieulotne pisze...

Przykro czytać o tej opieszałości ze strony lekarzy. Myślę, że w domu będzie Wam zdecydowanie lepiej. Życzę Wam spokojnych świąt i zdecydowanie spokojnej końcówki ciąży. Wszystkiego dobrego!

Tangerina pisze...

Spokojnych Świąt..

malowana kołyska pisze...

Dziękujemy za życzenia. Składamy Wam wszystkim również serdeczne życzenia ciepłych, rodzinnych, pachnących choinką Świąt oraz realizacji śmiałych planów oraz spełnienia najskrytszych marzeń w nowym roku.

Prześlij komentarz