8 czerwca 2016

5 tc. Czysta abstrakcja

Przyznam, że trzydniowa wizyta teściowej mnie wykończyła. Goście są dobrzy, ale na krótką metę. Po kilku dniach dopada człowieka tęsknota za rutyną codziennego dnia, czy choćby za tym, żeby się na chwilę położyć w błogiej ciszy, bez konieczności prowadzenia jakiejkolwiek konwersacji. Od poniedziałku korzystam do woli z przywilejów odzyskanej wolności. Zamieniłam się powoli w prawdziwego kanapowca. 

Im więcej czasu mija od ostatniego badania Bety, tym bardziej abstrakcyjna wydaje mi się moja ciąża. Senność powoli mi mija, nie wiem czy to za sprawą lekkiej kawy, którą teraz piję codziennie do śniadania, czy może mój organizm już przywykł do ciągłego uczucia zmęczenia, a może po prostu bardzo ograniczona aktywność fizyczna, jaką teraz prowadzę, nie wymaga aż takiej regeneracji organizmu. Piersi nadal mnie bolą. Szczególnie są uciążliwe nocą, gdy nie wiem jak się ułożyć, aby ich nie czuć. Bóle w podbrzuszu odpuszczają. Innych dolegliwości nie zaobserwowałam, może jeszcze za wcześnie na typowe objawy ciąży. Jeśli dobrze liczę kończę teraz 5 tydzień. Jestem też coraz bardziej śmiała, jeśli chodzi o wszelkie przejawy ruchu ciała. Nie boję się już gwałtowniej schylić, dłużej wspiąć się na palce, gdy muszę do czegoś dosięgnąć, nie obawiam się najzwyczajniej kichnąć. Może się to wydać śmieszne, ale od czasu transferu naprawdę obchodziłam się ze sobą jak z jajkiem. Pozwalam też sobie na coraz dłuższe spacery, a schodów nie muszę już pokonywać na raty, z obowiązkowym odpoczynkiem w trakcie wspinaczki. Czuję się już w pełni sprawna. Bardzo dobre samopoczucie powoduje u mnie wrażenie, jakby nic się nie wydarzyło.

Brakuje mi fizycznego kontaktu z dzieckiem, które się we mnie rozwija, by mieć pewność, że ono nadal tam jest. Zrobiłam dziś kolejny test ciążowy, by mieć jakiś znak. Prawie dostałam zawału, gdy mijały pierwsze sekundy od wykonania testu, a w okienku dostrzegalna była tylko jedna kreska. Uspokoiłam się, gdy druga zaczęła się leniwie tworzyć, choć po obowiązkowych 5 minutach była lekko różowa (na pewno wybrałam jakiś oszczędny test). 

Dziś środa. W sobotę USG. Całe wieki czekania. Odczuwam rosnący niepokój. Słabo sypiam w nocy, męczą mnie koszmary. Śnią mi się zjawy, nieprzyjemne sytuacje związane ze znajomymi osobami, złowieszcze miejsca.

Leki biorę nadal te same, kwas foliowy na zmianę z witaminami dla kobiet w I trymestrze, które już mają ten składnik. Zaczęłam mieć problemy ze swędzeniem i pieczeniem w „intymnej” części ciała. Zmieniłam płyn do podmywania na bardziej specjalistyczny, z większą ilością kwasu mlekowego. Trochę przeszło, choć teraz obserwuję, że jest to raczej podrażnienie spowodowane podawaniem sporej ilości leków trzy razy dziennie. Omówię ten problem z lekarzem podczas najbliższej wizyty.

6 komentarze:

Bolczekania pisze...

Hehehe ☺ dobrze że teściowa już sobie pojechała, masz czas,aby odpoczywać ☺
Ja trochę z innej beczki... Dlaczego wybrałas inofolic? Czytałam że jest polecany przy pocs.Czy ktoś Ci go polecił czy sama wybrałas właśnie ten?
Ja dziś zamawiam fertilman plus i zastanawiam się właśnie nad inofolicem. Chcę zacząć brać jakiś kwas foliowy, może na jesień uda nam się rozpocząć procedurę. ☺

malowana kołyska pisze...

Na Inofolic trafiłam przypadkiem. Przyniosła mi go koleżanka, która jest już szczęśliwą mamą dwóch małych bobasków, choć przez lata miała problem z zajściem w ciążę. Wiem, że przez ten czas próbowała wszystkiego, konsultowała kwestie wielu leków i suplementów z lekarzami. Powiedziała, że jej to pomogło i że mam spróbować. Podchodziłam do tego specyfiku sceptycznie, w końcu stwierdziłam, że skoro jest cień prawdopodobieństwa, że może zadziałać pozytywnie na moje komórki jajowe i zarodek tuż po podaniu, to czemu nie spróbować.
Nie wiem na jakiej zasadzie Inofolic miałby być lepszy od innych preparatów zawierających kwas foliowy, może chodzi o połączenie z myo-inozytolem, choć to nie jest nowością, może bardziej o formę podania w postaci rozpuszczonego w wodzie proszku - lepiej się wchłania? Może po prostu działa na zasadzie efektu placebo. Według mnie nie zaszkodzi spróbować skoro i tak należy przyjmować kwas foliowy... Myślę, że grunt to dobre nastawienie.

malowana kołyska pisze...

PS. Powodzenia w Waszych staraniach, aby i Wam się udało doczekać dwóch kresek na teście :)

MegiW pisze...

Wszystkiego dobrego i sciskam kciuki za powodzenie ciąży) :)
Ps.ja w ciąży po schodach (mieszkam na trzecim piętrze) wchodzilam na raty po trzy schodki i odpoczywalam. Wszystko przez to,ze raz chyba w piątym tygodniu weszłam za szybko i zaczęłam plamić. Później już mega na siebie uważałam trochę na granicy absurdu, ale udało się donosić dwie z trzech ciąż.

Bolczekania pisze...

Dziękuję za informacje i za kciuki ☺ przydadzą się ☺
A ja trzymam za jutrzejsza wizytę!

Paradise pisze...

Ja też czekam na wieści z wizyty :))))

Prześlij komentarz