28 maja 2016

Dni po transferze

Leżeć po transferze, czy żyć normalnie, choć oszczędnie? – to pytanie, które mnie nurtuje za każdym razem. Jedni lekarze zalecają unikanie ruchu przez ok. 48 godzin (tyle mniej więcej upływa, od momentu podania 5-dniowego zarodka do jego zagnieżdżenia), inni twierdzą, że można od razu wrócić do codziennych czynności, bo nie mamy wpływu na to, czy zarodek się zagnieździ, czy nie. Ja wybrałam pierwszą opcję, czyli pozostawanie w bezruchu. Pomyślałam: „Nie zaszkodzi a może pomóc”. Od wtorku do piątku na zmianę leżałam, siedziałam i odbywałam krótkie spacery po mieszkaniu. Przed transferem zrobiłam większe porządki, by móc sobie pozwolić na kilkudniowe lenistwo. Mąż zadbał o posiłki. Rozrywek nie miałam zbyt wiele: telewizor, książka, krzyżówki, wcześniej zaopatrzyłam się też w antystresową kolorowankę – jest ostatnio szał na nie w księgarniach. Dużo też spałam, dzięki czemu czas płynął szybciej. 

Obiecałam sobie, że od momentu podania zarodka do poniedziałku, kiedy będzie wiadomo, czy się udało będę wystrzegać się jak ognia dwóch czynności: po pierwsze – zwątpienia w powodzenie zabiegu, po drugie – przegrzebywania forów internetowych w poszukiwaniu pocieszenia (z doświadczenia wiem, że można sobie przez to zrobić „pranie mózgu”, bo raz człowiek nasyca się nadzieją, a zaraz potem przychodzą czarne myśli). Jak dotąd udaje mi się przestrzegać tych reguł, choć nie jest łatwo. 

Wczoraj po południu byłam na badaniu poziomu hormonów, wieczorem lekarz zadzwonił, żeby podać mi dawkowanie leków. Przypomniał, że na razie nie należy zwracać uwagi na wynik Beta HCG, gdyż w tak krótkim czasie często jest on przekłamany przez wcześniejsze podanie Pregnylu, który zawiera ten hormon. 

Na razie spokojnie czekam na poniedziałek, obchodząc się przy tym ze sobą jak z jajkiem. Staram się nastrajać optymistycznie i sugerować sobie, że się udało.

Wczoraj skończyłam brać Relanium. Przyjmuję nadal trzy razy dziennie Luteinę w postaci dopochwowej i pod język oraz Estrofem. Inofolic biorę na przemian z witaminami zawierającymi kwas foliowy. Jem migdały, orzechy brazylijskie i suszone morele, gdzieś wyczytałam, że poprawiają jakość endometrium.

4 komentarze:

Uczuciowa pisze...

Bardzo, bardzo, bardzo chciałabym, żeby Wam się udało!!! Wstrzymuję oddech do poniedziałku:)))

Tangerina pisze...

Mnie leżenie nie pomogło;)Chyba nie ma recepty na powodzenie;)Pozytywnych, ciepłych myśli i niech maluch zostanie z Wami!:)Powodzenia!

Wężon pisze...

Masz już dzisiejszy wynik?

malowana kołyska pisze...

Wyniki B-HCG wreszcie są - tajemnicę ujawniam w kolejnym wpisie. Dziękuję wszystkim za dobre słowa :)

Prześlij komentarz