13 maja 2016

Dzień 31. - 35. Klucz do sukcesu

Kiedy już ustaliłam, że nastawienie jest ważne dla osiągnięcia upragnionego celu, postanowiłam pójść o krok dalej. Przypomniałam sobie o książce „Potęga podświadomości” Josepha Murphy`ego. Czytałam ją kilka lat temu. Próbowałam wtedy proponowanych w niej metod i faktycznie okazały się skuteczne, pod warunkiem sporego nakładu pracy nad sobą i pełnego zaangażowania. Chodzi głównie o sprecyzowanie marzenia, wyobrażenie sobie chwili kiedy się ono urzeczywistnia, jako czegoś co właśnie nastąpiło i odczucie przy tym wszystkich pozytywnych emocji towarzyszących temu wydarzeniu. Takie wizje należy sobie tworzyć kilka razy dziennie, najlepiej w chwili relaksu, a także tuż przed snem i zaraz po przebudzeniu, bo wtedy najłatwiej dotrzeć do podświadomości, w której ten obraz ma się utrwalić. Dalsza część realizacji marzenia należy już do podświadomości, która ma nieograniczone możliwości.

Ostatnie wieczory poświęciłam na przeczytanie książki, żeby odświeżyć sobie proponowaną metodę. Próbowałam też stworzyć wizualizację, która odnosiłaby się do powodzenia in vitro, upragnionej ciąży i macierzyństwa. Co ciekawe, w moim umyśle nastąpiło pewne zderzenie marzeń z postawą myślową, którą pielęgnowałam w głowie przez lata. Dotąd nie pozwalałam sobie na zbytnie snucie fantazji o dziecku, nie nadawałam mu imienia, nie wyobrażałam sobie jak mogłoby wyglądać, nie mówiłam o nim głośno – wszystko to z obawy, aby nie zapeszyć. Do poprzednich zabiegów podchodziłam z sceptycyzmem, mając już jakąś wiedzę medyczną i wiedząc jakie są procentowe szanse na powodzenie. Nie chciałam też robić sobie zbyt dużych nadziei, żeby w przypadku niepowodzenia nie cierpieć zbyt mocno. Teraz według Murphy`ego miałam zuchwale spojrzeć w przyszłość, odmalować wyraźnie swoje życzenie i oczekiwać, że stanie się ono rzeczywistością, co więcej cieszyć się już z odniesionego sukcesu. Kluczem jest zmiana mentalności z realistycznej na niepoprawnie optymistyczną. Przychodzi mi to z trudem, ale widzę już postępy.

Jak na razie próby wizualizacji, szczególnie te przed snem i po przebudzeniu wychodzą mi przekomicznie. Wprawiam się w stan relaksu, następnie po każdym wypowiedzianym w duchu zdaniu zasypiam, potem budzę się, powtarzam je od początku i znów odpływam. Chyba jestem przemęczona i spragniona snu. Muszę znaleźć inny dogodny moment w ciągu dnia, który mogłabym przeznaczyć na medytację.

Stymulacja przebiega już na całego. Codziennie biorę Gonapeptyl i Menopur. Chwilami odczuwam dławienie jajników. Ciekawa jestem ile pęcherzyków się tam namnożyło. Biorę Inofolic, staram się też uzupełniać inne mikroelementy.

0 komentarze:

Prześlij komentarz