Dni mijają szybko. W piątek byłam na obowiązkowej konsultacji u anestezjologa. Czysta formalność. Wypełniłam ankietę dotyczącą mojego stanu zdrowia. Pani doktor spojrzała, że nic mi nie dolega i nie miała dodatkowych pytań. Krótko poinformowała mnie o przebiegu znieczulenia ogólnego i o tym, jak się do niego przygotować. Zapytała mnie, czy takie pełne znieczulenie mi odpowiada, czy poprzednim razem nie miałam z nim problemu. Powiedziałam, że czułam się wtedy komfortowo. Cała wizyta trwała dosłownie 5 minut.
Majówkę spędziliśmy na weselu u kuzyna w rodzinnych stronach. Gorączkowe przygotowania, spotkanie z rodziną, podniosła atmosfera uroczystości i beztroska zabawa na parkiecie, to wszystko sprawiło, że na chwilę zapomniałam o zabiegu. Ograniczyłam alkohol do kilku kieliszków wina. Za to jedzenia sobie nie odmawiałam. Trochę boję się po weekendzie wejść na wagę, ale tłumaczę sobie, że powinnam się teraz zdrowo odżywiać.
Całkiem sprawnie wyszło mi przyjmowanie leków. Zastrzyki wypadają co drugi dzień i akurat idealnie wpasowały się w harmonogram weselny. Na czas kilkugodzinnej podróży wzięliśmy do samochodu torbę termiczną z mrożonymi wkładami, bo leki trzeba przechowywać w lodówce. Trochę było z tym zabawy.
W niedzielę skończyłam przyjmować Ovulastan i czekam teraz na nadejście okresu. Biorę tylko Inofolic i zastrzyki z Gonapeptylu Daily co drugi dzień. W piątek mam kolejną wizytę kontrolną.
0 komentarze:
Prześlij komentarz