Wczoraj podupadłam trochę na duchu. To był dzień poprzedzający badanie krwi. Po przebudzeniu wsłuchałam się w swoje ciało. Nie odczuwałam nic szczególnego - żadnego napięcia, bólu, ani kłucia w podbrzuszu, nic… Piersi bolą, to oczywiste, od ponad tygodnia przyjmuję progesteron i estradiol – to na pewno ich sprawka. Tak samo czułam się po poprzednich nieudanych transferach. Z trudem zwlekłam się z łóżka. Postanowiłam jednak nie poddawać się przed samą metą, ale walczyć do końca. Pomyślałam, że na ewentualne użalanie się nad sobą w razie czego będzie jeszcze czas. Po południu urządziliśmy sobie wycieczkę za miasto. Pogoda była piękna. Odzyskałam spokój.
Dziś rano wstałam wcześniej niż zwykle, po szybkim śniadaniu udałam się do Kliniki na badanie hormonów z krwi (progesteron, estradiol i oczywiście Beta HCG). Kiedy było po wszystkim zapytałam ile trzeba będzie czekać na wyniki. Powiedziano mi, że 4 godziny. Spojrzałam na zegar – była 08:30. Sporo czekania przede mną. Chciałam przejść się po Starówce, żeby się czymś zająć, ale nie miałam nastroju na snucie się po mieście, więc wróciłam do domu. Do godziny 11:00 czas jakoś zleciał. Miałam nadzieję, że wyniki będą trochę szybciej, więc weszłam na swój internetowy profil na stronie Kliniki. Jeszcze nic nie zamieszczono. Odtąd sprawdzałam co 10 minut, bliżej południa częściej – istne szaleństwo. Serce zabiło mi szybciej, gdy nagle, faktycznie po 4 godzinach od chwili badania pojawiły się wyniki. Otworzyłam plik, szukałam tylko jednej informacji: „jaka Beta??”. Spojrzałam z niedowierzaniem raz, potem ponownie – wynik 26,9 mIU/ml. Zazwyczaj nie jestem aż tak emocjonalna, ale tym razem się popłakałam, czułam jak schodzi ze mnie napięcie. Stanęły mi przed oczami ostatnie lata starań, wyczekiwania, podsycania nadziei i licznych upadków, a teraz wyglądało na to, że wreszcie się udało!
Napisałam sms-a do męża, że są wyniki, żeby odczytał w Internecie. Opowiadał mi potem, że też się rozkleił, gdy je zobaczył. To były wielkie emocje. Postanowiłam zachować jeszcze odrobinę dystansu wobec tej sytuacji, do czasu trzeciej weryfikacji, która wypada w piątek. Dopiero jak zobaczę, że stężenie Bety nadal rośnie upewnię się, że wszystko przebiega pomyślnie i rzeczywiście jestem w ciąży.
Jesteśmy wdzięczni wszystkim, którzy do końca trzymali za nas kciuki. Pozytywne myśli i słowa wsparcia pomagały nam w tych trudnych chwilach zachować wiarę i optymizm. Szczerze dziękujemy. Teraz musimy chuchać i dmuchać na nasze maleństwo, żeby udało się tą ciążę donosić.
11 komentarze:
Który to dpt?
Ja robiłam betę już 5dpt wyszła 20,09 i aktualnie smacznie śpi w swoim łóżeczku :)
Trzymam mocno kciuki za Was!
Asia
Piękny wynik! Do piątku jeszcze daleko, więc trochę stresu przed Wami, ale życzę Wam, żeby to czekanie zostało wynagrodzone jeszcze piękniejszym przyrostem!!! Nadal kciuczę:)))
To był 6 dpt. Wieczorem dzwoniła lekarka, która ustawia mi dawkowanie leków i powiedziała, że ładny wynik. Dodało mi to skrzydeł.
Dzięki za trzymanie kciuków :)
Świetne wiadomości ☺ jednak wizualizacja działa ☺☺ trzymam kciuki za kolejna betę
Kochanie - mieliśmy podobnie. Emocje poszły górą :)
Brawo!! Gratulacje! Piękny wynik, najczęściej 6dpt jest poniżej 10. Oby dalej tak pięknie rosło. Czekamy do piątku. :)
W takim razie czekamy na prawidłowy przyrost, później pęcherzyk, serduszko... Mocno zaciskam kciuki!
Asia
W tym dniu beta jest naprawdę obiecująca;)Oby tak dalej!Powodzenia!
Najchętniej codziennie sprawdzałabym Betę, żeby mieć pewność, że wszystko jest ok ;)
Życzę dużo dobrego, sił, cierpliwości! !!!! Niech się uda! :)))
Gratuluję i niech teraz beta pięknie rośnie :))))) czekam na informację z kolejną jeszcze większą wartością :)))) jesteście w ciąży :)))))
Prześlij komentarz