Od wczoraj mam burzę mózgu. Muszę w końcu podjąć jakąś decyzję.
Postanowiłam podejść do sprawy bardziej racjonalnie i przeprowadziłam badanie opinii publicznej. Poszperałam na wszelkich możliwych forach, aby dowiedzieć się jak poradziły sobie z tym inne dziewczyny.
Oto rezultaty:
80% osób odradzało ujawnianie takich informacji w miejscu pracy. Były to zarówno osoby, które idąc za głosem rozsądku nigdy by tego nie zrobiły, jak i takie, które mają to za sobą i żałują (najbardziej szaloną radą tych kobiet była ta, żeby wymyślić sobie jakąś przewlekłą, mało interesującą chorobę i nią usprawiedliwiać się za każdym razem, gdy trzeba wyrwać się z pracy).
15% osób było na tak – zazwyczaj osoby pracujące w małych firmach, albo takie, które mają bardzo dobry kontakt z szefem. Radziły jednak, aby poza pracodawcą wtajemniczyć tylko zaufanych współpracowników.
5% jeszcze się nad tym zastanawia - w tym ja.
Dziś spotkałam się też z przyjaciółką, żeby mi doradziła coś przy kawce. Była na nie i żadne argumenty jej nie przekonały. Wręcz przeciwnie podała kilka wariantów wiarygodnych wymówek, których mogłabym użyć. np. pilny wyjazd w sprawach rodzinnych, romantyczną podróż z mężem, ważne sprawy osobiste, wreszcie, żeby się w ogóle nie tłumaczyć i brać wolne skoro mi się należy.
Właściwie moja decyzja dojrzewała przez ostatnie dni. Teraz pod naporem wszystkich zebranych sugestii utwierdziłam się w przekonaniu, że wiem jak należy postąpić. Powiem prawdę przełożonej i najbliższej koleżance z pokoju. Niepłodność jest często tematem tabu, a in vitro to już grząskie, bo dość kontrowersyjne pole do dyskusji w naszym katolickim społeczeństwie, ale przecież nie jestem przestępcą i nic złego nie zrobiłam, żeby się z tym kryć za wszelką cenę. Powinni uszanować tą informację. Jeśli stanie się inaczej, będzie to źle o nich świadczyło. W najgorszym wypadku, jeśli zrobi się szczególnie nieznośnie zmienię pracę.
Wieczorem: kolejna dawka Ovulastanu, kwas foliowy i witaminki. Po przeziębieniu na szczęście pozostał tylko katar.
1 komentarze:
Zrób tak jak sama uważasz za stosowne :) jeśli masz w porządku kierowniczkę to jak najbardziej możesz powiedzieć. Oby tylko nie była zagorzałą katoliczką i nie zaczęła Cię za to tępić...
Ja mojej nie powiedziałam. Nie dogaduje się z nią zbyt dobrze.
Ale napewno dowiedziała się od innych...
Mało się tym przejmuje :)
Prześlij komentarz