12 kwietnia 2016

Dzień 4. Moja decyzja.

Od wczoraj mam burzę mózgu. Muszę w końcu podjąć jakąś decyzję. 

Postanowiłam podejść do sprawy bardziej racjonalnie i przeprowadziłam badanie opinii publicznej. Poszperałam na wszelkich możliwych forach, aby dowiedzieć się jak poradziły sobie z tym inne dziewczyny. 

Oto rezultaty:
80% osób odradzało ujawnianie takich informacji w miejscu pracy. Były to zarówno osoby, które idąc za głosem rozsądku nigdy by tego nie zrobiły, jak i takie, które mają to za sobą i żałują (najbardziej szaloną radą tych kobiet była ta, żeby wymyślić sobie jakąś przewlekłą, mało interesującą chorobę i nią usprawiedliwiać się za każdym razem, gdy trzeba wyrwać się z pracy). 

15% osób było na tak – zazwyczaj osoby pracujące w małych firmach, albo takie, które mają bardzo dobry kontakt z szefem. Radziły jednak, aby poza pracodawcą wtajemniczyć tylko zaufanych współpracowników.

5% jeszcze się nad tym zastanawia - w tym ja. 

Dziś spotkałam się też z przyjaciółką, żeby mi doradziła coś przy kawce. Była na nie i żadne argumenty jej nie przekonały. Wręcz przeciwnie podała kilka wariantów wiarygodnych wymówek, których mogłabym użyć. np. pilny wyjazd w sprawach rodzinnych, romantyczną podróż z mężem, ważne sprawy osobiste, wreszcie, żeby się w ogóle nie tłumaczyć i brać wolne skoro mi się należy.

Właściwie moja decyzja dojrzewała przez ostatnie dni. Teraz pod naporem wszystkich zebranych sugestii utwierdziłam się w przekonaniu, że wiem jak należy postąpić. Powiem prawdę przełożonej i najbliższej koleżance z pokoju. Niepłodność jest często tematem tabu, a in vitro to już grząskie, bo dość kontrowersyjne pole do dyskusji w naszym katolickim społeczeństwie, ale przecież nie jestem przestępcą i nic złego nie zrobiłam, żeby się z tym kryć za wszelką cenę. Powinni uszanować tą informację. Jeśli stanie się inaczej, będzie to źle o nich świadczyło. W najgorszym wypadku, jeśli zrobi się szczególnie nieznośnie zmienię pracę.

Wieczorem: kolejna dawka Ovulastanu, kwas foliowy i witaminki. Po przeziębieniu na szczęście pozostał tylko katar.

1 komentarze:

Paradise pisze...

Zrób tak jak sama uważasz za stosowne :) jeśli masz w porządku kierowniczkę to jak najbardziej możesz powiedzieć. Oby tylko nie była zagorzałą katoliczką i nie zaczęła Cię za to tępić...

Ja mojej nie powiedziałam. Nie dogaduje się z nią zbyt dobrze.
Ale napewno dowiedziała się od innych...
Mało się tym przejmuje :)

Prześlij komentarz